Strona domowa Adama Drożdża
Powrót do strony głównej

English vesrion English Version

Tekst pożegnania wygłoszonego na pogrzebie Adama Drożdża,
piątego stycznia 2010 roku

Adam Stanisław Dróżdż urodził się 15-go grudnia 1920 roku w Gołonogu i tu spędził całe życie. Gołonóg po prostu kochał. Znał każdy jego zakątek i wielu jego mieszkańców. W latach 90-tych spisał obszerną i szczegółową historię bliższej i dalszej rodziny, a także historię Gołonoga. Przedtem przez kilka lat gorliwie zbierał materiały i robił wywiady z najstarszymi członkami rodziny. Jego chrzestny syn pomógł mu tę kronikę pięknie wydrukować, i w ten sposób wielu członków rodziny mogło otrzymać kopię.

Mając już ponad 80 lat przez kilka lat, aż do czasu choroby, pracował nad stroną internetową poświęconą Gołonogowi, która istnieje do dziś i ma wielu odwiedzających. Strona ta zatytułowana jest „Nasz Gołonóg”, a jej adres to: naszgolonog.net. Zamieścił tam jeszcze bardziej szczegółową historię Gołonoga opartą na wielu źródłach oraz liczne fotografie. Nauczył się doskonale, mając już ponad 80 lat, obsługi komputera i tworzenia stron internetowych.

Adam Dróżdż trzy razy w swoim życiu wspinał się na sam szczyt wieży tego właśnie kościoła Św. Antoniego, żeby robić zdjęcia panoramy Gołonoga i okolic i dokumentować zmiany. Wiele z tych zdjęć zrobionych z wieży umieszczonych jest na stronie „Nasz Gołonóg”. Ostatni raz był na szczycie wieży i robił zdjęcia kiedy miał 80 lat.

Adam Dróżdż był także miłośnikiem Jury Krakowsko - Częstochowskiej, gdzie bardzo często zabierał rodzinę i przyjaciół w czasie weekendów oraz miłośnikiem Beskidów, gdzie przez wiele lat bardzo aktywnie spędzał z rodziną urlopy.

Żył bardzo szczęśliwie w dwóch związkach małżeńskich. Pierwsza żona, Daniela, była powszechnie znanym w Gołonogu fotografem. Fotografowała mieszkańców Gołonoga przez 43 lata aż do swojej śmierci. Dokumentowała na zdjęciach chrzty, Pierwsze Komunie Święte, śluby, pogrzeby i wiele innych okazji. Adam Dróżdż pomagał w tym żonie jak mógł.

Kilka lat po śmierci pierwszej żony, w 1993 roku, ożenił się bardzo szczęśliwie z Eugenią, która podobnie jak pierwsza żona jest osobą powszechnie znaną i lubianą w Gołonogu. Eugenia wiele lat pracowała w kilku różnych dzielnicach naszej miejscowości przynosząc mieszkańcom do ich domów przesyłki listowe i emerytury.

Adam Dróżdż był wzorem męża, ojca i dziadka. Był także bardzo lubianym wujkiem. W młodości swoim dzieciom poświęcał cały swój wolny od pracy czas, a także często innym dzieciom w rodzinie i dzieciom sąsiadów, organizując im zawsze ciekawe zajęcia. Bardzo troskliwie i aż do czasu, kiedy uniemożliwiła to choroba, opiekował się swoim synem Jackiem, który z powodu inwalidztwa porusza się na wózku.

Adam Dróżdż był ogromnym optymistą, w każdej sytuacji skupiał się na tym, co pozytywne. Był człowiekiem bardzo uczciwym, dobrego serca i z dużym poczuciem humoru. Stale egzaminował swoje postępowanie starając ciągle zmieniać się na lepsze. Wyznawał zasadę, że nie można się wieczorem kłaść spać z gniewem w sercu czy z żalem na kogoś. Jeśli były jakieś nieporozumienia lub niedomówienia w rodzinie, to musiał się upewnić, że wszystkich przeprosił i nikt na nikogo się nie gniewa zanim udał się na wieczorny spoczynek.

Cechowała go ogromna wola życia. Przed sześcioma laty złamała go choroba – poważny udar mózgu. Lekarze nie dawali mu właściwie nadziei na przeżycie. Nastąpił wkrótce potem jeszcze jeden udar mózgu, ale dzięki ogromnej Łasce Boga, ogromnej woli życia, bardzo troskliwej opiece ze strony żony, a także często kuzynki, dzięki dobrym i życzliwym lekarzom, i bardzo utelentowanemu rehabilitantowi, przeżył, i chociaż częściowo sparaliżowany i na wózku inwalidzkim, dalej przez ponad pięć lat cieszył się życiem, nie tracił poczucia humoru i optymizmu. Nie mógł już sam czytać, ale bardzo lubił słuchać literatury pięknej nagranej na kasetach i często jeździł na wózku z żoną do biblioteki, żeby osobiście wybierać nowe kasety. Bardzo lubił słuchać dzieł Kraszewskiego. Jeden z jego lekarzy mówił, że medycyna jest bezsilna wobec woli życia pacjenta.

Adam Dróżdż przez całe życie lubił uczyć się nowych rzeczy i zwiedzać nowe miejsca, o ile to było możliwe. Pięciokrotnie wybrał się w podróż na południe Stanów Zjednoczonych, żeby odwiedzić córkę, i za każdym razem wybierał takie połączenia, żeby przesiadać się na lotnisku w innym kraju i w innym mieście, żeby zobaczyć coś nowego.

Można by jeszcze długo wspominać aktywne życie Adama, a także jego pracę zawodową i społeczną, i zasługi dla Gołonoga, ale na zakończenie chcielibyśmy tylko przeczytać wstęp do jego „Kroniki Rodzinnej”. Jest to krótki tekst, który Adam napisał sam o sobie w połowie lat 90-tych. Oto jego własne słowa:

„Życie jest ciągłą wielką szkołą, nieustannym doświadczeniem. Wnioski z własnych przeżyć, wzorce innych ludzi, przekazy historii, oraz wskazania sumienia są bodżcami naszych poczynań, które w sumie sprawiają, że życie daje nam satysfakcję, staje się pożytecznym dla otoczenia, i wzbudza nadzieję na ponowne odrodzenie się zgodnie z nauką Chrystusa.

Dlatego powinniśmy przeznaczać więcej czasu na zastanowienie się nad jego trwaniem i celem, aby wykorzystać jak najwięcej możliwości dla opamiętania się i wyboru właściwej drogi życiowej.

Zwykle o tym nie pamiętamy w wirze bieżących spraw i obowiązków, w ciągłym pędzie szalonego świata i ogarniających nas w coraz większym stopniu środków masowego przekazu.

Pod koniec życia przychodzi nieodparta chęć i potrzeba dokonania podsumowania, analizy tego, co się przeżyło, przekazania choćby części swych doświadczeń następcom i uratowanie tego przed zapomnieniem.

Być może któryś z moich wnuków zapragnie kiedyś dowiedzieć się skąd się wywodzi, jak wyglądało miejsce skąd pochodzili jego przodkowie, kim byli ludzie z jego rodziny. Te zapisy są próbą, trochę prymitywną, może nieudolną, zanotowania fragmentów tej rzeczywistości, która wypełniła moje życie, przypomnieniem sylwetek ludzi, którzy byli dla mnie bliscy.

Ograniczona możliwość przedstawienia wszystkich faktów i zawodność pamięci sprawiają, że ta praca nie ma ambicji być kompletną i nie została dostatecznie pogłębiona, nie zawiera także wniosków i wskazań na przyszłość.

Trzeba w końcu powiedzieć, ze moje życie było względnie udane. Dużo w nim było zdarzeń tragicznych, przedwczesna śmierć ojca, śmierć dziecka, inwalidztwo syna, a wreszcie śmierć ukochanej żony.

Wypełnione jednak było również wielkimi radościami. Zaś wrodzony optymizm, dobra kondycja fizyczna, stale duża aktywność, a także brak trosk materialnych w wieku dojrzałym, złożyły się na to, że przeżyłem już tyle lat, co nie było dane wielu moim rówieśnikom.”

-- Adam Dróżdż, wstęp do „Kroniki Rodzinnej”, Gołonóg, 1997 rok.

 


 
Strona domowa Adama Drożdża
Powrót do strony głównej